Rozdział 33
Wizja wieczności we wszechświecie
Teoretycznie bardzo duża ilość planet w kosmosie mogłaby być miejscem do życia dla ludzi. Dlatego, zamiast twierdzić, że bezkresny kosmos jest martwą pustynią, można przyjąć, że jest wiecznym miejscem dla rozwoju ludzkości oraz dojścia do doskonałości każdego człowieka. Moja teoria tak to określa!
Jedyna sensowna odpowiedź na pytanie, po co powstał wszechświat, brzmi: powstał dla ludzi. Chodzi o wieczne środowisko przeznaczone przez Stwórcę do właściwego ukształtowania się wspólnoty ludzi oraz dojścia do dojrzałości ich wiecznych osób duchowych. Zatem w wyniku spędzenia życia na naszej planecie ludzie powinni osiągać doskonałość przewidzianą dla istot mogących po tym życiu przebywać wiecznie ze swoim Stwórcą. Temu służy nasze środowisko biologiczne. Proces taki mógłby się również odbywać w całym kosmosie na planetach posiadających ku temu odpowiednie warunki. Po uzyskaniu pełnej dojrzałości i porzuceniu osoby fizycznej na „rodzimej ziemi”, każda osoba duchowa mogłaby się „ufizycznić” na dowolnej, przystosowanej do życia planecie. Tam wieczne osoby duchowe przeżywałyby niekończącą się przygodę życia. Pisałem o tym w wielu moich opracowaniach. Według teorii wiecznego istnienia jest to wspaniała perspektywa, szczególnie że mamy do dyspozycji stosunkowo krótki okres życia fizycznego.
W moich przypuszczeniach idę jeszcze dalej. Twierdzę bowiem, że na istniejących w kosmosie podobnych do Ziemi planetach życie biologiczne może być takie samo jak na Ziemi. Również ludzie żyjący na nich mogliby być dokładnie tacy sami jak my. Byt Pierwoistny, czyli Osobowa Pierwsza Przyczyna, jest doskonały. Od początku przygotował doskonałą koncepcję życia dla istot ludzkich. Skoro u nas tak wyglądamy, mamy takie organizmy i taką przyrodę wokół siebie, to trzeba przyjąć, że jest to ostateczna i doskonała koncepcja Stwórcy. Powinien On powielać ją w innych miejscach w kosmosie. Z tego punktu widzenia mieszkańcy wszystkich ludzkich cywilizacji są owocem maksymalnie dopracowanej koncepcji istoty ludzkiej. Dochodzi do tego jeszcze argument dotyczący Ojcowskiej Miłości. Każdy kochający ojciec chciałby przekazać swoim dzieciom wszystko, co ma najlepszego. Zwłaszcza dotyczy to Bytu Pierwoistnego, który powinien być najdoskonalszym Ojcem. To On przekazał naszej osobie duchowej Swoje przymioty mogące utworzyć idealną osobowość dla każdego człowieka. Powinny one zostać rozwinięte przez nas do poziomu doskonałości osobistej w czasie naszego życia. Taki powinien być cel życia każdego człowieka.
Jeśli chodzi o ewentualne cywilizacje w kosmosie, to nie trzeba sobie wyobrażać czegoś innego niż to, co ma miejsce u nas, na Ziemi. Istnienie kosmitów o dziwnym wyglądzie jest raczej bajką utworzoną na potrzeby rozrywki. Zauważmy, że Ziemia wykazuje doskonałe wartości w pełni przemyślanego ciała niebieskiego przeznaczonego do wychowywania nieskończonej ilości ludzkich pokoleń. Tak samo może być w przypadku poszczególnych planet krążących wokół swych gwiazd w całym kosmosie.
Istnieje duża szansa, wynikająca zresztą z rachunku prawdopodobieństwa, że takich „Ziem” może być bardzo dużo, bowiem Stwórca jest wciąż aktywny oraz w niczym nieograniczony. Te zamieszkałe przez ludzi planety mogą być wielką, wszechświatową szkołą życia, w której ludzie mogą dorastać do doskonałości przeznaczonej nam przez Boga. Nie mam wątpliwości, że celem duchowego i wiecznego Bytu Pierwoistnego jest wychowanie osób duchowych ludzi, wiecznych tak jak On. Zatem życie fizyczne na poszczególnych „Ziemiach” istnieje po to, aby ich mieszkańcy dochodzili na nich do doskonałości. Dzięki takiemu rozwiązaniu pierwoistny świat duchowy, czyli sfera poza czasem i przestrzenią, staje się wspólnym miejscem wiecznego życia dla osób duchowych, które mogą się wywodzić z różnych planet w kosmosie. To w nim ludzie będą żyć „u boku” Bytu Pierwoistnego.
Nurtuje mnie to samo pytanie, które zadają sobie inni badacze wszechświata. Dlaczego nic nie wiemy o tym, że w kosmosie istnieją inne cywilizacje ludzkie? Tu właśnie mamy problem. Może być tak, że tylko nasza planeta zatrzymała się w rozwoju i jedynie na niej, wśród wielu innych, powstało zło. Czyżby obecność zła mogła być przyczyną faktu, że nie jesteśmy świadomi istnienia innego życia we wszechświecie? Szkoda, że tego nie wiemy. Na razie istnieje obiektywna przyczyna braku wiedzy o innych miejscach do życia w kosmosie. Ta przyczyna jest oczywista: po prostu na obecnym poziomie techniki nie możemy o tym wiedzieć. Skoro od innych planet zamieszkałych przez ludzi dzielą nas prawdopodobnie odległości liczone w milionach lat świetlnych, to komunikacja z nimi oraz ich poznanie, z uwagi na obecny poziom techniki, nie są możliwe.
Jednak może istnieć jeszcze głębsza przyczyna dla wyjaśnień podanych powyżej. Otóż można dojść do wniosku, że od początku celem Stwórcy był tylko jeden wspólny świat duchowy dla wszystkich miejsc w kosmosie, w których toczy się życie ludzkie. Przy takiej koncepcji nie była istotna komunikacja między miejscami, w których ludzie mają przejść tylko krótki okres wzrostu do doskonałości. Ludzkie ciało jest zbyt delikatne, aby wytrzymywać podróże kosmiczne. Być może Stwórca ludzkości nigdy nie brał pod uwagę przemieszczania się naszych osób fizycznych między planetami. Dla Niego nie miało to sensu, skoro nasze wieczne osoby duchowe mogły się przemieszczać swobodnie po całym wszechświecie i ufizyczniać się na dowolnej planecie. Przyszłość dla ludzi miała być zatem usytuowana w świecie duchowym, a nie na „swoich” planetach. Zatem w pełni ukształtowane na Ziemi doskonałe osoby duchowe mogą żyć wszędzie, gdzie tylko zechcą. Równocześnie dla osób duchowych cała sfera poza czasem i przestrzenią stoi otworem.
Teoria wiecznego istnienia nie skupia się specjalnie na różnicach fizycznych między mieszkańcami innych planet niż Ziemia. Próbuje raczej wydedukować, czy na zamieszkałych gdzieś w kosmosie planetach jest zło, czy go nie ma. Nadzieją w tych przypuszczeniach jest to, że tylko na naszej planecie doszło do zerwania więzi z Bogiem i powstanie upadłego świata będącego siedzibą zła. Osobiście mam nadzieję, że na wszystkich innych planetach poza Ziemią powstało lub aktualnie powstaje tak zwane Królestwo Niebieskie. Oznacza ono świat pod zwierzchnictwem Boga, czyli środowisko życia, w którym nie ma zła. Przypominam, że teoria wiecznego istnienia traktuje zło jako stan niezgodny z Jego koncepcją.
Wracając do analizy wieczności życia człowieka, teoria wiecznego istnienia wykazuje, że każdy z nas jest dla Stwórcy wiecznym partnerem i kochanym dzieckiem. My z kolei możemy Mu tę miłość odwzajemnić. Takim dzieckiem powinien być dla Niego każdy z nas. Jeśli tak nie jest, to warto się postarać, aby takim się stać.
Miejscem naszej wieczności jest świat duchowy, czyli sfera poza czasem i przestrzenią. Jest to „przestrzeń” pierwotnie przygotowana dla nas przez naszego Stwórcę. Równocześnie jest to „przestrzeń”, w której od zawsze istnieje On Sam. Gdybyśmy byli z Nim, to stalibyśmy się obywatelami bezkresnego kosmosu, w którym być może istnieje wiele planet podobnych do Ziemi, nawet posiadających ludzkie cywilizacje. Jeśli na nich będą żyć ludzie tacy sami jak my, to wówczas zrozumiemy sens istnienia nie tylko jednej wielkiej ziemskiej rodziny, ale również kosmicznej. Wszystkie bowiem cywilizacje w kosmosie mogłyby za pośrednictwem świata duchowego złączyć się w jedną wspólnotę i zgodnie razem zarządzać wszechświatem. Spowodowałoby to gigantyczny rozwój nauki i techniki. Prowadziłoby to do tego, że moglibyśmy po pewnym czasie opanować wszelkie zdarzenia w kosmosie, łącznie z kontrolą powstawania galaktyk, czarnych dziur i jakichkolwiek przemian w jego przestrzeni. Moglibyśmy również zapanować nad ciemną energią i ciemną materią, zmieniając stan kosmosu po naszej myśli. Przed doskonałymi następcami Stwórcy nie byłoby żadnych przeszkód.
Podsumowując treść tego rozdziału, pragnę jeszcze raz odnieść się do sensu powstania wszechświata. Twierdzę niezmiennie, że został on utworzony, gdyż Stwórca od samego początku potrzebował wiecznego i całkowicie nieograniczonego środowiska do zapoczątkowania pierwszej fazy życia dla Swoich dzieci. Równocześnie sfera wiecznego przebywania funkcjonująca w oparciu o rzeczywistość poza czasem i przestrzenią jest jedynym właściwym „miejscem” istnienia dla Bytu Pierwoistnego oraz dla wszelkich innych istot duchowych, w tym oczywiście dla ludzi. Tylko w tym wymiarze można mówić o fakcie, że ludzie są stworzeni „na obraz i podobieństwo Boga”. Zatem życie w Jego nieograniczonej i nieskończonej sferze to ostateczna forma istnienia ludzkości.
Czy jest jakaś szansa, żeby tak szeroka wizja, na razie przyszłościowa, została właściwie zrozumiana przez wszystkich i była rozważana jako rzeczywisty obraz wszechświata? Mam nadzieję, że tak się stanie, gdyż inaczej nie tworzyłbym teorii wiecznego istnienia. Można jeszcze zapytać, jak tę ideę uwiarygodnić? Niestety na razie nie można tego zrobić. Bazuję zatem na tym, że Byt Pierwoistny istnieje od zawsze i na zawsze. W końcu, jako doskonały Stwórca, osiągnie Swój cel. Zatem wizja zarządzanego przez ludzi wszechświata jest naszym przeznaczeniem, choćby miała się zrealizować dopiero w dalekiej przyszłości.
To, o czym tutaj piszę, nie jest jakimś utopijnym marzeniem. Ustanowienie jednej wielkiej kosmicznej rodziny mogło być od zawsze celem Stwórcy podczas kształtowania bezkresnego wszechświata. Celem tym mogło też być uczynienie ludzi Jego prawdziwymi następcami i reprezentantami w całym wszechświecie. Wygląda na to, że Byt Pierwoistny przygotował dla nas kosmos w stanie surowym. Zrobił tak, aby dać nam możliwość jego modyfikacji i dokonywania przemian, to znaczy udoskonalania tej gigantycznej struktury według naszej myśli. On tworzy wszystko na wieczność. Zatem my, po dojściu do doskonałości, moglibyśmy kontynuować również na wieczność stały rozwój kosmosu, czyniąc w nim korzystne dla nas przemiany. Bylibyśmy jak dzieci traktujące kosmos niczym piaskownicę do twórczej zabawy lub podobni artystom tworzącym stale nowe wizje rzeczywistości zgodne ze swym twórczym natchnieniem. Obdarzeni przez Stwórcę odziedziczonymi od Niego intelektem, wolą i miłością moglibyśmy na wieczność rozwijać dostępny nam wszechświat, jak to robimy obecnie na Ziemi. Tak właśnie, według mojej teorii, rysuje się przyszłość, jeśli dzięki przeprowadzeniu zbawienia wrócimy do „normalności” przewidzianej przez Boga.
Teoria wiecznego istnienia powstała dlatego, aby stale przypominać ludziom, jaki jest właściwy sens naszego istnienia we wszechświecie. Według niej jesteśmy przeznaczeni do szerokiej aktywności twórczej na zamieszkałych planetach w kosmosie, co stanowiłoby niekończącą się przygodę naszego wiecznego życia. W takich warunkach moglibyśmy poczuć nie tylko prawdziwy sens wieczności, ale również wolności, radości i szczęścia. Zatem teoria wiecznego istnienia, prezentując taki obraz wszechświata, nie traktuje go jako utopijnej wizji przyszłości ludzkości. Powinna ona stać się rzeczywistością, gdyż wynika to z celu stworzenia wszechświata nadanego mu przez Stwórcę. Warto więc pamiętać, że Byt Pierwoistny przygotował wszechświat dla ludzi, jeszcze zanim powstała jakakolwiek rzeczywistość. Ponieważ jest On wieczny, to znaczy, że od nieskończoności byliśmy w Jego Osobowości, to cały wszechświat od zawsze był przeznaczonym dla nas idealnym, najwspanialszym oraz najpiękniejszym miejscem do wiecznego życia.